Każdy się bawi swoimi zabawkami, ale wspólnie cieszymy z okazji właśnie rozpoczętego weekendu. Synek niezmiennie Bob Budowniczy, Tatuś Biznesman, Julka Aktywistka (Czupurko-Chwytak jak chwyci, to nie chce puścić, a jak leży, to chce tylko siedzieć...:);) i Mamusia Obserwator tudzież Aktywny Uczestnik, ale poza kadrem ;). Fajnie.
0 Comments
Synek od rana zdążył się klockami zabawić i taki mini wykład mi strzelić (w odpowiedzi na pytanie "może ja dziób tego statku zacznę budować?")... "No co ty zapomniałeś? Statki nie maja przecież dzióbów. Tylko ptaszki maja dzióby. Nie che dzióba na moim statku!".... Mam nauczkę na przyszłość - jak się dziecko ładnie bawi, to się nie wpierniczaj między wódkę a zakąskę... Ale to nie był niestety koniec wpadek dzisiejszy... Dziś po raz pierwszy w karierze wielkiej mleczarki straciłam świadomość, urwał mi się film tudzież straciłam świadomość tuż po zakończeniu karmienia... Całe szczęście, że Julkę zdążyłam odłożyć do łóżeczka... Centralnie walnęłam się na kanapę w kłębek zwinięta i w locie zasnęłam (jeszcze myśl mi przemknęła - na dywan czy na kanapę???). Mimo iż do sypialnia miałam kilka kroków po prostu się nie dało... Film urwał się totalnie jak od nadmiaru alkoholu... Czarna dziura trwała trzy godziny i jak się obudziłam obolała, to sama nie mogłam uwierzyć, że takie rzeczy się zdarzają.... Uważajcie drogie Mamy, ssanie to nie żarty! PS1. Ja nie mam fryzury na głowie. A Tobie się podobało Tato? (chodzi o wizytę u fryzjera, bo Tatuś był, a Kubuś nie... ale może w piątek pójdzie, bo już włosy w cztery świata strony....). PS2. A jak zaczynał żłobek półtora roku temu, to wygladał tak jak poniżej ... Oj słodyczy Ty moja ;).
... i żurawinę przegryzali orzeszkami... A Sonia z Bartkiem do Berlina z dziewczynkami po to, żeby przywieźć same dobre wieści!!! Marysiowy kask tak pomógł, że odchylenia od normy główkowe są już minimalne, a dziewczynka zrobiła w 2 miesiące robotę za 3 albo za 4 miesiące! Taki maładiec z niej! Całuję główkę i dobrą energię ślę, a wszyscy którzy nie są aktywni fejsbukowo niech teraz uważnie posłuchają... Jak wiadomo leczenie Marysi kosztuje dużo pieniążków. Możecie pomóc dziewczynce i jej rodzicom. Marysia jest w Fundacji Nasze Dzieci i będzie ogromna jeśli oddacie jej swój 1% podatku. Nic Was to nie kosztuje, bo jak nie przekażecie (nie wskażecie w PIT komu 1% chcecie przekazać) procenta na żaden cel, to fiskusowi zostanie więcej, a Marysi może nie wystarczyć na wszystko... Numer Konta Fundancji: 76 1240 1109 1111 0010 1163 7630 z opisem wpłaty „Marysia Cholawo”, a KRS to: 0000249753. Tak pięknie pomagać, co? ;).
Julka zaczyna mnie oszałamiać. Czy coś takiego... Słowa brakuje. Zaczyna ze mną robić co chce... Zakochana zaczynam być i to po uszy. Wystarczy, że naciągnie Cię na kontakt wzrokowy i już jesteś ugotowana... A czego ona nie robi, żeby cię zainteresować i zabawić inteligentną konwersacją.... Uśmiechy, opowieści, minki, buźki, chrumkania, wyginania ciła, mrugania, paluszkowania, rączkowania, puszczanie oczka, wykrzywianie usteczke, zaczepianie stópką, pokazywanie szyjki, uszka... i inne cuda wianki - i to wszystko ze wzrokiem prawie cały czas utkwionym w Twoich oczach. Dosłownie nie spuszcza Cię z oczu... I tak się człowiek czuje, że ma przed sobą CZŁOWIEKA, a nie warzywkowego gorylka... I komunikacja taka już poważna jest, że głupio się od niej odwrócić albo ją zostawić w trakcie takie pogawędki, bo to tak jakbyś ignorował rozmówcę... A Kubuś swoje... ;). - Mogę Cię zjeść Synku? - Tylko nie dużo, tylko milutko gryź.... On jest taki milutki, wygodny i nie jęczy (o balonie...)... Nawet nie wiedziałem, że to jest jakiś dziwny notesik taki.... Mi się wydawało... Kiedyś mi się wydawało, że od lizaków się rośnie... Soczysta ta woda.... Głupio mi. Ale ze mnie gapa... Co by Ciocie powiedziały, że Kuba w tej piżamie chodzi!....
Z pamiętnika Kubusiowego ;).... Widziałem wuke po pracy w lesie (Muminków się naoglądał ostatnio....). Na razie pa idę do pracy, będę koło piątej, pa. Już jestem, co robisz? Obiad jemy Mamusiu?..... Dawno dawno temu był wilk i zając i zając się chował i chował i chował za drugim drzewem . A wilk tak "zaraz cię zjem ham!!!!".... Za górami i lasami była laweta, a tu nagle telefon oooo zepsuty samochód. Dawno dawno temu był sobie strażak. I-jo-i-jo nagle pożar. Jedzie i jedzie i jedzie. I ma duuuuużą drabinę. I już. ...... Ja ja ja teraz ja, koniecznie teraz ja (pomocnik w kuchni). Co się tak na mnie gapicie (z Muminków).... Mamusiu Muminka co robisz? Co robisz ślicznotko? (Tatuś tak do Julci mówi.... a Synek do mnie...). W kółko to samo, naleśniki i naleśniki (z Muminków). Czemu tak się cieszysz? Nie denerwowałaś się? To dobrze. Jeszcze chcę budować dla swojego ulubionego Tatusia ;).... I zieźbić będę i zieźbić (czyli zabawa w rzeźbiarza...).
Synek śpi i śpi, więc w końcu musieliśmy go obudzić. Przekomicznie wygląda nagle przebudzone dziecko... Ale żeby złagodzić szok plus odwrócić uwagę od pójścia do żłobka (2 tygodnie przerwy mieliśmy), to zabraliśmy ze sobą dwa balony dmuchane helem, które Ewunia wczoraj wspaniałomyślnie podała dla Kubusia, spał już więc ich nie widział. Tak się ucieszył i tak chętnie się zaczął do pracy zbierać, że aż nie-do-wiary to było. I powtarzał chyba z 10 razy sentencję takową "Obudziliście mnie w spaniu i zobaczyłem taką fajną balonowa niespodziankę!". Ewa dzięki - uratowałaś nam poranek ;). Inne teksty Synka... - Mamo zamknąć drzwi? - Tak Synku - Jak sobie życzysz... Krzyk z łazienki. Tata pyta - Kupcia? - Nie, tsy kupcie. UWAGA! Będzie śmierdzieć!... Po skończonej robocie, do Taty - Zacekaj! Nie zostawiaj mnie samego w tej łazience... Kąpiel w wannie - Wiesz Mamo, to jest taki czereśniowy motor. Byłem kiedyś, w przyszłym roku chyba, z rodzicami u Ewy i ona kupiła taki motor; czereśniowy taki motor... Z Tatusiem w sklepie nasionka dla Mamusi i trzecia herbata i jedna i druga herbata. Pyszna bardzo. Dla Ciebie Mamusiu, wies?.... I JAK TU NIE KOCHAĆ NAD ŻYCIE???
Drodzy Moi, jak pewnie zauważyliście pojawiła się nowa zakładka o nazwie roboczej "blog" (i pewnie już tak zostanie, jak wszystko co utworzone "roboczo" ;)). Tak sobie pomyślałam, że taka forma bardziej mi pasuje niż ta z zakładki "takie tam"... Za dużo wolnego czasu mam powiecie?... Nieeeee, potrzebuję sobie popisać i powrzucać różności... jedni walczą z pilotem, inni słuchają muzyki, pływają tudzież nadużywają, ja sobie lubię porzeźbić. I już. Zapraszam ;).
Dzień niespodzianek tudzież pierwszych razów ;)... Pierwszy POWAŻNY śnieg w tym roku, pierwsze odwiedziny Julki na ulicy Miejskiej w Łodzi (i zapoznanie pierwsze z Mieszkańcami Miejskiej ;)), pierwsza Kubusiowa sesja zdjęciowa udostępnionym przez Wuja Pawła prawdziwym tudzież zepsutym aparatem fotograficznym (poprawiona telefonem prawdziwym i nie zepsutym fotki robiącym), pierwsze Kubusiowe nakrywanie do stołu, pierwsze zabawianki Kubusia i Pawełka bez awantur oraz pierwsze zostawienie Synka za drzwiami ("Tata zostawiłeś mnie pod drzwiami!" - Paweł biegiem z Julką, a ja coś tam jeszcze na podwórku i Synek faktycznie został porzucony pod drzwiami, ale się w sytuacji odnalazł i w drzwi zaczął walić, widać już sygnały, że w życiu sobie krzywdy nie da zrobić ;)). A wieczorem już w domu świeczki, pyszne wyroby wędliniarskie własnej roboty i śnieg za oknem. Oj tak należy się coś dobrego, bo droga z Łodzi dłuższa niż zazwyczaj (pogoda) oraz niezwykle GŁOŚNA. Dzieci nasze kochane postanowiły koncertować i darły się na zmianę na potęgę... MASAKRA... PS1. Zanim jednak Jakub Paweł zaczął się wydzierać w niebo-głosy miał swój moment dobroci dla zwierząt, Julka także - godzinna drzemka. Następne 40 minut wycie. Da się wytrzymać, ale człowiek ma takiego nerwa, że jakby potrząsnął, to oj... dobrze, że się nawzajem z mężem wspieramy i liczymy sobie głośno do 10.... PS2. "Nie mogę tej nitki, bo jak będę wyglądać z tą nitką na paluszku?"... taaa
Oj to był dzień pełen wrażeń. Synek od rana przyczepiony do Mamusi. Tym razem przeszedł samego siebie.... Gdzie się podziełaś Mamo?... I jak już mnie dopadł (z uśmiechem pytając "co robisz Golasowy Gościu"?), to nie opuścił nawet przy suszeniu włosów... po prostu położył się na podłodze w łazience i złożył głowę swą na me stopy... Później też się mało odczepiał, ale na tort zrobił wyjątek.... Impreza u Majki zakończona wypadkiem tragicznym - zderzenie czołowe na zjeżdżalni... ;). A następnie wizytacji u Babci i Dziaka. Synek stęskniony, Dziadkowie też, my też, więc super fajnie. Rodzina to jednak fajna rzecz. Szczególnie jak się ma te dzieciaki rzepowate ;)... "Co ten Dziadek robi?", "Gdzie ta Babcia?" plus opowieści dziwnej treści na ogół kończącej się wzmocnieniem wypowdziedzi przez dodanie "wies?". PS. Synek nagle - "Ale laska"! na widok Prababci Luci, która w drzwiach stanęła.... oczywiście o laskę, na której Prababcia się podtrzymywała chodziło, ale i tak śmiesznie było ;). PS1. Julka zmienia kolor włosów - jaśnieje, a póki co ma dwa kolory - góra głowy blond, a dół główki jeszcze czarny. A z tyłu wygląda jak gorylek. Ciocia Ania, mama Krysia miała rację. Noworodki przypominają trochę gorylki ;).... PS2. A Synek bawi się w "Pana Strażackiego"... "wiem, że jest Pan Strażak, ale ja wolę być Pan Strażacki" ;). I już...
HOT NEWS: Kubuś umie liczyć do 10! Prawie. Do 6 bezbłędnie i to nie raz, a do 10 czasem się skucha trafi. Ale czad! Puzzle też już nieźle ukłda, małe z krecikiem łyka na raz, a te większe jeszcze wspomagane, ale też już nieźle czai i układa (28 sztuk). Fajny i mądry ten chłopak. Kochać go tak fajnie jest. Synek na Mamusi przytulankę „ale mnie zaatakowałeś”... ;). Takie ciałko Kubusiowe cudne i pomyśleć, że kiedyś jakaś inna baba będzie się tulić, a fe!... Julka nasza. Bawi się rączkami tak słodko, że się człowiek wzrusza do łez... i nie tylko przez te zabawy, ale też przez to, że taki z niej śmieszek i gaduła. Gada na potęgę i w głos się cieszy jak szalona! „Wzywa” do siebie i jak już się ofiara nad łóżeczkiem znajdzie, to dawaj wtedy opowieści dziwnej treści i uśmiechy i śmiechy i gulganie i kichanie i rączki i nóżki i przeciągnie... Gwiazda powiadam, Gwiazda... Poza tym nie może poleżeć normalnie na plecach tylko ciągle się podnosi i już koniecznie chce siadać... Za Kubą oczami wodzi jak zaczarowana... Idźmy dalej... Pracowitość Pawła tudzież jego umiejętność doprowadzenia Fluffo od pomysłu do realizacji, sprawia, że nie tylko ja się na siebie wściekam, że tak nie potrafię. Ciocia Angie dołącza do klubu. Też od lata „coś swojego” otwiera, ale jakoś bez efektów póki co. Nie poddajemy się jednak i na pewno w końcu się uda. Póki co Angie stwierdziła, że Paweł na pewno bierze jakieś amerykańskie leki ... ;). Też takie chcemy i też nam tak dobrze pójdzie ;). A w międzyczasie... ILEŻ można robić w kółko to samo, mycie zębów, sprzątanie, gotowanie... 2 zupy nietrafione w tym tygodniu, mam dość. I te małe rączki które wszystkiego dotykają i palcują i palcują i posrzpątasz a one znowu palcują i palcują i syzowa praca jak się patrzy... To w ramach końcówki dwóch tygodni, które rozkosznie spędziłam w domku z Julcią i zagilonym Kubusiem ;). PS1. Na zdjęciach - Kuba "pomaga" w kuchni - ma jakąś fazę na pomaganie i gotowanie... zwariować można, bo samemu bez pomocy Kubusia w kuchni już nic nie można zrobić... poza tym Fluffo się w prasie lansuje... Kubuś mieczem walczy nieustannie oraz pomaga Mamusi w segregowaniu stert prania ("nie teraz Julka - bo tam po środku łóżka to Julka leży.... - widzis, zajęci jesteśmy, nie płacz lepiej, bo się zdenerwuje"...). PS2. A Tatuś i Wujek Bart uwędzili dzisiaj kawał mięcha. Już niebawem będziemy degustować.
Taki ssak na ten przykład. Jak to wszystko działa i kto tak sobie to wszystko sprytnie wymyślił? Rodzi się to takie małe, niby nie czai nic, a gdzie cycka znaleźć i jak o niego „poprosić” to wie od razu. A te cycki pracują jak tylko to małe stęknie, produkcja startuje pełną parą, później zwalnia i znowu koła w ruch.... i tak w kółko. Czy jest coś bardziej perfekcyjnego w świecie niż cud życia naszego? Fakt, że finał tak średnio się Panu udał, ale co tam, co sobie pogramy na scenie, to nasze ;)... A od tego wysysania to mi się zupełnie mózg zlasował i mogę tylko obrazki oglądać.... zbieram różne fajne inspiracje i się będę dzielić, bo szkoda samemu oglądać... Kubuś – na kontroli byliśmy, jest zajebiście grzeczne to dziecko, że aż mi słów brakuje... cudny jest. Taka dumna była z niego, że szok... I ciągle się tuli i przytula i pieści i sobie coś pod nosem miauczy... mój synuś najdroższy. Pani Doktor pod niebiosa wychala. Nawet patyczka nie używamy, bo sam grzecznie pokazuje i gardło i język i w ogóle... A wieczorem niespodzianka... Akurat jak ksiądz się przmieszczał po Głubczyckeij to ja w furze byłam gdzieś między umpa umpa w stylu Don Omar tudzież Duck Sauce... Na Tatusia spadł cały zaszczyt przyjmowania księdza. Po raz ostatni, jak zdecydowanie stwierdził... Całe szczęści, że mnie nie było, bo bym pana księdza pogoniła. To źle, to niedobrze, lustracja mieszkania byłą, Kod da Vinci niedozwolony, zła lektura i inne bzdury z dziwnej chmury... koniec tego dobrego. Nie umieją się te czarne chmury zachować i odnaleźć w świecie XXI wieku, to na drzewo. Całe szczęście, że ten Franciszek się trafił, to chociaż do niego człowiek jako taki szacunek ma. PS1. Z opowieści miejskiej gospodyni domowej – jak się zamiast dwóch łyżeczek kurkumy doda 2 łyżki kurkum, to nic dobrego z tego nie wyniknie... PS2. A poniżej rekonstrukcja różnych słonecznych wydarzeń z dnia dzisiejszego. PS3. Kubuś mam wrażenie stosuje zasadę 2 metrów. Czyli jak jestem w zasięgu 2 metrów to jest ok, jak tylko wypadam z kręgu to od razu "Mamo gdzie jesteś? Nie zostawia mnie samego! Gdzie poszłaś Mamusiu? MAMO MAMO MAMO!!!".... PS3. I przyszedł na czas na minus 14 stopni....
Niesamowite jest to, że człowiek potrafi wyjść z każdej dziury. Nawet najgłębszej, nawet nacjiemniejszej. Taką ma zdolność podnoszenia się z popiołów, że feniks przy nim to popierdółka. „Odradzać się jak feniks z popiołów: ‘powstać na nowo po całkowitym zniszczeniu’; zwrot, w mitol. grec. Feniks – legendarny ptak z Etiopii, który pod koniec długiego życia spalał się na stosie, a z popiołów odradzał się na nowo. Stał się symbolem odmłodzenia i zmartwychwstania. (...) Ptak po zbudowaniu stosu z gałęzi i przypraw czeka na wschód słońca. Jego promienie zapalają gniazdo, Feniks zaś roznieca je machając skrzydłami i tak spala się i odradza z popiołów.” PS1. Tak mi się nasunęło, bo wczoraj umierałam, a dzisiaj już na nogach i w pełnej gotowości do noszenia ciężarów ;).... PS2. Jak widać jesteśmy na etapie klocków lego (drewniane też wciągają), świeczek i ich dmuchaniu (tudzież malowaniu stearyną), pierwszej gry - Dzień i Noc oraz na etapie uwielbiania niechodzonych stóp; te chodzone trzyletnie też dalej są na tapecie, ale te nie-chodzone to by człowiek zjadł ze smakiem... coś niesamowitego.... jak to sobie natura wszystko wykombinowała...
No i masz babo placek. Zdołowany dotarł do nas z jednodniowym opóźnieniem. Nie tylko Julką straszy miną. Szpital na peryferiach i to dziś jest mega dół! Mały uwieszony i dalej zagilony, Mała wyjąca i coś kichać zaczyna. Ja rozbierana przez jakieś chyba grypsko. Ratunku! Tata musiał na ratunek pośpieszyć. A sam w nie-najlepszej formie, bo i cherlak i gilak i w ogóle dramat w kilku aktach...
Dzień męski. Najpierw Miłosz, a później Kubuś M. Ale się działo ;). Ubaw po pachy!!! A wieczorem... Polsat "Jak rozpętałem II drugą wojnę światową", Jedynka odgrzewane kotlety, czyli "Anna German", a na dwójcie jeszcze bardziej odgrzewane kotlety czyli kabareton Szczecin 2006... Masakra. Nie ogarniam co się dzieje... PS. Z opowieści Kubusia. Moja matka, moja kochana matka. Och nigdy nie jadłem takie pyszne ziemniaczki. Naprawdę pyszne te ziemniaczki Mamusiu. Sositek (czyli sitko). Uwaga lew! Ratunku! Ty niedobry lewu (tudzież lewie). Ja by chętnie pozbierał gwiazdki. Oczywiście, że tak. No jasne mamusiu. Nie można rzucać tatusiowymi okularami, bo nic biedny nie będzie widział. No i jak ty się masz mamusiu? Wszystko dobrze? NO I JAK TAM??? Chodź się pieścić do sypalni! Co sie tak na mnie gapicie...... Taaa
Julka Królewna Śmieszka gada jak najęta ;). Naśladuje mimikę twarzy. Zabawki też zaczęły ją już interesować. Kubuś stwierdził dzisiaj, że "nie jestem pewny"... nie pamiętam a propos czego, ale był bardzo poważny... I nazywa nas pieszczotliwie Matka i Ojciec ;)....
Synek wygląda przez okno i mówi "Matko Goska co my teraz z tym śniegiem zrobimy?...". A nie wiem czy pisałam, ale się dzieci rodzić będą w okolicy ;). Ciocia Kasia S. Mamusia Pawełka ciężarna jest! Termin lipcowy ;). A w Bydgoszczy Ciocia Ania K. się także przez przypadek dowiedziała, że w brzuszku Dzidzia jest (w 22 tygodniu żeby było jasne... czyli nic się nie zmienia... Ciocia Ania K. jest najbardziej odjechaną Ciocią jaką znam... tak po prostu nie zauważyła... Z Krysią się zorientowała chyba koło 20 tygodnia... dalej nie wierzę, ale taka je realita... oj wesoło co? ;):).
Julka gaduła... Zaczęła nie tylko wędrować, ale też gadać jak najęta... Tak jej się podoba i tak ekspresyjnie to robi, że do wszystkiego człowieka przekona ;).... Kuba zagilony, więc do doktora. Zachowanie na wypasie u pani doktor. Mega grzeczny i fajny. Do końca tygodnia w domu. Niby nic, ale jakaś wirusówka się skrada. Gile + kaszel. Klasyka. No dobra... to siedzimy...
Nic nowego, zimy jak nie było tak nie ma. A u nas NEWS: Julka rozpoczęła wędrówki! Kładziesz w jednym końcu łóżeczka, odbierasz w drugim z głową w szczebelkach ;)... oj aparatka...
Nawet Mamusia, która jest ogromną FANKĄ świąt wszelakich, a już Boże Narodzenie to wywołuje posikanie się niemalże... ;), zdecydowanie chciała rozebrać już choinkę, pozbyć się ozdóbek pierdółek i wreszcie zacząć na poważnie ten rok. Ileż można świętować... Ja osobiście jestem już zmęczona... ;). Synek ubierać choinki za bardzo nie chciał, ale za to rozbieranie się bardzo spodobało (można było rzucać bombkami do pudełka więc była MOC ;)). Druga partia peklowanych specjałów gotowa. Niebawem znów wędzenie. Tak nam się spodobało i zasmakowało (Cholawkowe specjały, bo nasza szynka się baaardzo przesoliła i słabo jadalna była, ale czuć było że gdyby nie ta sól to niebo w gębie i niech się te wyroby pseudo swojskie rynkowe schowają gdzieś tam, bo nic wspólnego ze swojskim jadłem nie mają niestety... a KYSZ!), że będziemy częściej lokalnymi wielkimi masarzami (czy coś takiego... a na pewno coś takiego, bo przecież wiadomo, że masarz "to osoba zajmująca się wyrobem wędlin", czyli my to jesteśmy od teraz... co by człek bez tego ęternetu zrobił...;)). PS. A propos ęternetu, Tatuś ostatnio stwierdził, że my jesteśmy jeszcze pokolenie, które się boi za bardzo klikać, żeby tego internetu nie zepsuć ... :) coś w tym jest, ale co mają powiedzieć nasze mamy??? :). Taaaak. To by był na tyle. Strzała.
|
Archives
October 2014
|