Niesamowite jest to, że człowiek potrafi wyjść z każdej dziury. Nawet najgłębszej, nawet nacjiemniejszej. Taką ma zdolność podnoszenia się z popiołów, że feniks przy nim to popierdółka. „Odradzać się jak feniks z popiołów: ‘powstać na nowo po całkowitym zniszczeniu’; zwrot, w mitol. grec. Feniks – legendarny ptak z Etiopii, który pod koniec długiego życia spalał się na stosie, a z popiołów odradzał się na nowo. Stał się symbolem odmłodzenia i zmartwychwstania. (...) Ptak po zbudowaniu stosu z gałęzi i przypraw czeka na wschód słońca. Jego promienie zapalają gniazdo, Feniks zaś roznieca je machając skrzydłami i tak spala się i odradza z popiołów.” PS1. Tak mi się nasunęło, bo wczoraj umierałam, a dzisiaj już na nogach i w pełnej gotowości do noszenia ciężarów ;).... PS2. Jak widać jesteśmy na etapie klocków lego (drewniane też wciągają), świeczek i ich dmuchaniu (tudzież malowaniu stearyną), pierwszej gry - Dzień i Noc oraz na etapie uwielbiania niechodzonych stóp; te chodzone trzyletnie też dalej są na tapecie, ale te nie-chodzone to by człowiek zjadł ze smakiem... coś niesamowitego.... jak to sobie natura wszystko wykombinowała...