A jak człowiek po Łodzi połazi, i jak zajrzy do Pałacu Poznańskiego i do Muzeum Włókiennictwa, to koniecznie później się chce Ziemię Obiecaną obejrzeć (albo przeczytać) i jakoś wszystko lepiej smakuje, bo jakby się to już ciut poznało... Tak też zrobiliśmy i bardzo tak polecamy.
Tak sobie pomyślałam, że dawno temu zdjęć z aparatu nie ściągałam. I taka oto niespodzianka: dawno faktycznie, bo znalazłam fotki z 18 maja.... Już wrzucone ;). Człowiek nie nadąża z tymi zdjęciami... Fakt gdybym robiła 1/10 nic bym nie straciła, ale tak przynajmniej mam dużo i mam z czego wybierać. Ale roboty od cholery w związku z tym. Do zrobienia albumu Kubusiowego (o naszym ślubnym nie wspomnę...) się 3 lata zbieram. Jak tak dalej pójdzie to będę miała sporo pilnych spraw odłożonych na spokojną starość..... chociaż tyle, bo z emeryturą różnie może być ;).... taaa. Cały zeszły tydzień pełen przygód w Blani, a jutro dla odmiany do Łodzi. I jeszcze chwilka i już wrzesień. Jak to się wszystko zadziało to nie wiem. Was nie pytam, bo sami pewnie słabo nadążacie z rachowaniem dni, miesięcy, lat... Życie tyle samo wad, ile zalet ma. Tak mówią. Chwile.
Szkoda słów... Faktycznie się sumka zacięła na czerwcu... A właściwie ja się na maksa zacięłam ;). Obiecuję nic już nie obiecywać i pisać i fotki wrzucać jak się da, jak będzie czas, jak będą chęci. Z dwójką przyznać muszę, że roboty po pachy i ciężko kawałek dla siebie wyskrobać... Wszystko co człowiek wyssane jest już w godzinach późno-popołudniowych, a reszta dnia to walka o przetrwanie ;). W skrócie znaczy: dobrze jest. Mała po operacji, paluszek zagojony, chodzi do żłobka. Dzielna bardzo, Mama mniej, ale walczy, bo niebawem do roboty czas wracać, więc powoli trzeba się przeorganizować. Słodka jest Dżuls na maksa. Siedzi, raczkuje, staje, chodzić chce, a uśmiech z twarzy nie schodzi. Z nowości bije brawo i namiętnie próbuję zabawkę-żyrafę piłką załadować. Długo by gadać... Dżejk super bratem jest nieprzerwanie, do tego mega dzielnym przedszkolakiem. Tak się w Pomarańczowej Ciuchci odnalazł, że po 15 odbiór za wcześnie, po 16 też i po 17 nie raz nie dwa awantura na maksa bo on się właśnie w płomienie bawi i po co ja tak wcześnie przyjechałam. Mądry, grzeczny, śliczny.... Cudne skarby dwa. Zakochani i my i bliscy nasi ;).
W planach mieliśmy tak: Kromieryż, Telcz, Kutna Hora, Praga, Karlstejn. Inny razem... Zamiast był szpital i jest Czarny Las. Też cudnie ;). ZajeFajnie być razem! PS. Hotel Pałac Czarny Las baaaardzo polecamy! Cudne miejsce i wypasione jedzenie!
Miała być wyprawa w kierunku czeskim z okazji rocznicy ślubu naszej szóstej już, ale coś mnie połamano i umiejscowiono mnie w nowo otwartym szpitalu w Blachowni, który uległ prywatyzacji. Nic się nie dowiedziałam o mych dolegliwościach i ich przyczynie, ale za to dostałam ze 2 litry Ketonalu dożylnie (przeciwbólowy), więc przez 48 godzin żadnych dolegliwości bólowych odczuwać nie będę... Poza tym w pakiecie dostałam prześwietlenie płuc oraz USG brzucha (bolały mnie mięśnie od stóp do głów...). Po trzech dniach zostałam wypisana i dalej niewiadomo co i jak. Wirus jakiś pewnie... taaa.
|
Archives
October 2014
|