Niekończący się długi weekend w toku. Laba jak nigdy. Piękna pogoda, dobre towarzystwo sprzyja biesiadowaniu. Grill za grillem, czego to z tego grilla nie było, to trudno orzec. Karkówka, kiełbasa, kurczak, warzywa, kaszanka, szaszłyki, pstrąg i nie wiem co jeszcze, ale pomysłom końca nie ma ;). Kubuś udał się po raz pierwszy do sklepu po wódkę. Wujek wrócił z flaszką, a Synek z lizakiem ;). Radość na twarzy niesamowita, ulany cały, bo przecież lizaka ssać nie umie, ale cycka i jakoś tam biedny próbuje obsługiwać pyszności lizakowe;)