Czyli ulubione zabawy, czytaj WALKI!!!.... Mega pieszczoty tudzież "lanie" na dywanie, a w tle, w Moskwie WALKA KLICZKO - POWIETKIN. Na ekranie ziało nudą, w przeciwieństwie do naszego dywanu... Co to jest, że Ci faceci tak się lubią walić po ryjkach... Masakra... Nasze małe daleko od średniej krajowej nie odbiega i w kółko Wiesia na dywan ciągnie i krzyczy "bedzie walka, walka, walka"... i znowu się przewalają, siłują, łaskoczą, tarmoszą i inne takie... Finał jest zawsze taki, że są "rany" i trzeba kleić plasterki (jakbyście nie wiedzieli, to te plasterki mają moc czarodziejską, każdą dolegliwość leczą od razu, nieważne jaki ból, kleimy plasterek - najlepiej z Kubusiem Puchatkiem - i już po sprawie....). Tym razem i Kubuś i Wujo mieli rany okrutne i trzeba było się plasterkami ratować... Pełna powaga na twarzach i Mama Doktor Queen...