Gorączki w nocy i w ciągu dnia już nie było, ciut lepiej się Synek się czuje (na dowód załączone fotki), trochę więcej je, czyli wszystko wraca do normy. Ciąg dalszy robótek wykończeniownych, sprzęt zamówiony dojechał, więc pranie będziemy robić i TV oglądać, internet działa, kolejna wizyta w Lerła Merlę odbyta, pizza na mieście zjedzona, Powiśla cudnego zwiedzania ciąg dalszy - Plac Zabaw fajniacki tuż za blokiem, kolejne rozczarowania polską rzeczywistością - obsługa klienta... Tatuś wybrał się do Orange... Po półtorej godziny odszedł z kwitkiem... W Play paszport nie wystarczy, dowód trzeba, a w pizzeri Pan pizzę wypiekający małego chlebka dla Kubusia zrobić nie mógł, a na drogach wariactwo... Rosjo droga, ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił... ;).