Och naprawdę fajnie tutaj. Dziwne. Jak przyjeżdżałam co tydzień to jakoś mi się nie podobało aż tak, a wręcz przecież zamiast do Lądka to pojechaliśmy do Moskwy... A teraz tak jakoś fajnie.... Święta się czuje na każdym kroku. Wszystko cudnie przystrojone, sklepy zwariować można, ciepło (koło 10 stopni i wszystkie knajpki kawowe maja stoliki na zewnątrz, więc się można opatulić i szaleństwo świątecznie poobserwować), miło, sympatycznie... Wawa trochę wioskowo wypada przyznać trzeba... ;). Mamusia mały shopping zrobiła, połaziła do bólu i już o 21:30 w Wawie była. PS. Fotek niestety nie ma, bo aparatu nie miałam (i ręki wolnej tez w sumie... ;)). Tylko z telefonu sklep Twinningsa ulubionego i Hemleysa z królową zrobioną z klocków lego (Mamusia trzy godziny łaziła żeby Synkowi prezent wybrać... jakby on tu wpadł, to chyba musielibyśmy krople na uspokojenie zażyć... zwariować można).