Tata dętka, ale się zebrał. Podróż taksówką, bo Mamusia dmuchania w balonik też nie chciała ryzykować. Synek włosy w nieładzie, ale namiętnie uchwytu w furze musiał się trzymać. Odgłosy przy tym mega śmieszne (stękanie, bo ciężko i wysoko jak dla tego bąka małego), a na koniec podróży tej w kierunku Mokotowa - super koncert z Cholawkami. A dalej jeszcze ciekawiej - Cholawki z wizytacją i z newsem cudnym - bliźniaki w brzuszku rosną!!! Na tę okoliczność melanż trzeba było na prędce zorganizować z pichceniem się zająć. A dalej oblewaniem. Dytki are back (i po co było do domu wracać??? :I)) i wszystkim nam się zgodnie czasy melanżowania na Wilczyckiej przypomniały... Oj było fajnie, i jest fajnie ;). Wszystko mija, ale nowemu stare miejsca ustępuje! ;). Malowanie, śpiewanie, granie, tańczenie i inne rozrywki niedzielne. Zajebiście. Tylko co ten czas znowu tak szybko leci??? Do następnego więc!