Z dreamboardu spada ten dream, bo zrealizowany ;). Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia!
Synuś, ale ty wyrósł! Taki duży jesteś, a Mama nie wie, kiedy tak urosłeś.... Taaaak, duży jestem, bo zjadłem dzisiaj duże śniadanie wies?... Taaa
Z teorii intymności, o dotyku: jest bardzo silnym sygnałem, wywołuje zwykle silne emocje bądź to pozytywne bądź negatywne. Dążymy do dotykania tylko tych osób, które bardzo lubimy i którym ufamy. Przyjazny dotyk pojawia się w związku z tym jedynie wobec osób bliskich. O tym właśnie miało być, a w związku takim, że Dżuls nasz drogi wchodzi w fazę kontaktu z rzeczywistością, tudzież domownikami i zaczyna prawdziwie się "dogadywać" z nami. Jakaż to radość obserwować, jak z warzywka i poczwarki rodzi się mały człowieczek, motylek śliczny. Pieści się cwaniara, przytula, odwraca na boczek, jeden, drugi, na brzuszek, odchyla główkę, przysuwa się, jednoznacznie daje znać, pokazuje, gdzie życzy sobie dotykania, pieszczenia, całowania... zwariować można. I tak to dziś sobie myślałam, że koniecznie muszę o tym napisać, bo to taki ważny etap, ale w tym samym momencie jak sobie myślałam, to Dżuls z pieszczot przeszedł w fazę wysiłku niesłychanego połączonego z głośnym stękaniem, a towarzyszący temu intensywny, znajomy zapach, żeby słowa "smród" nie użyć, dość szybko z tematu intymności przeniósł mnie w krainę kupy ;)..... I tak oto matka filozof za dychę, wróciła do rzeczywistości... Pozdrawiam ;).
Mąż mój drogi od jakiegoś czasu stylizuje się na hipstera. Znaczy się nie prasuje ubrań, bo twierdzi, że jest hipsterem. Dziwne to dość, bo jeszcze do niedawna ewidentnie był kimś w rodzaju korporaty, czyli leminga... ;). Cóż tylko wróżka prawdę Ci powie, ale gazeta czasem też... Na taki oto fajny tekst się natknęłam i wszystko jasne, ani to hipster ani leming, ale co się ubawimy to nasze ;)....
Era strojenia Synka po Mamusinemu dobiegła końca... Synek na zakupach letnich sam wybierał wszystkie kreacje i nieźle się awanturował, kiedy Mama chciała coś przeforsować... I tak oto nasza szafa od dziś zawiera stroje następujące: z motywem Zig Zaga McQueena, ze Spidermanem (odgapione do Kacperka w Blachowni...), w moro (jak się teraz na podwórku tarza w krzakach, to go prawie wcale nie widać, taki to kamuflaż zgrabny, jak ten jeż poniżej...) oraz eleganckie, znaczy z guzikami i białe. Pytam się, czy dżinsy krótkie możemy kupić? "NIE". Ale po cichu dołożyłam, a w domu jak się Tacie chwalił zakupami i odkrył, że jednak dżinsy są, usłyszałam "PRZECIEŻ MIELIŚMY NIE KUPOWAĆ DŻINSÓW", a na twarzy gościła mina Kuby Rozpruwacza w trakcie rozpruwania ofiary czy coś koło tego... Cieszyć się chyba trzeba, bo chłopak wie czego chce. Brawo Synku.... ale trochę żal będzie szmaragdowych tudzież błękitnych wdzianek, kapelusików (Z DASZKIEM CZAPKA MA BYĆ) i tym podobnych...
Oglądając z nami wiadomości i namiętnie obserwując Talibów na ekranie: "Mamo dlaczego on sobie założył oponę na głowę?". Dziś o poranku zaś: "Każdy rycerz ma swój rycerzny strój wies? Elegancką koszulę taką.". A widząc popołudniu pudelka wystrzyżonego na smyczy z Panią spacerującego rzekł (krzyknął...): "MAMO! MAMO! Widziałem barana!"... Taa.
Jednak ma to sens czasem czegoś porządnie poszukać lub zrobić porządek w jednej z szuflad (JEDNEJ, bo jak we wszystkich, to zwariujecie z nadmiaru skarbów odnalezionych....). W poszukiwaniu karteluszek z naszymi marzenio-plano-pragnienio-celami do "odrestaurowania" dreamboardu odnalazłam, co następuje: wspomniane powyżej karteluszki (HURA! - tylko jakieś pół godziny szperania to tu to tam...), kartka pocztowa z miłosnymi wyznaniami darowana jakieś 5 lat temu z hakiem mężowi mojemu (nic się nie zmieniło - dalej tak czuję i dalej wyznaję ;)), zestaw wyklejanek by Wisława Szymborska, bransoletka z Tanzanii, pocztówki z Igrzysk Olimpijskich w Chinach, karty pokładowe z czasów frequent flyera, kilka innych "skarbów", ale nie wiem za bardzo skąd się wzięły i co z nimi zrobić oraz jeden ślimak do kolekcji Jakuba Pawła. Bardzo się ucieszyłam z tego znaleziska i humor mam dziś wyśmienity, a teraz śpieszę się już Panią Szymborską i jej ciętym dowcipem podzielić. Reszta później.
Widziałam reklamę już dawno temu, ale dzielnie się opierałam pokusie mając na uwadze próby dietetyczne wiosenne. No niestety dziś się uciec nie udało... Jak mnie dopadło (finalnie się okazało, że NAS), to koniec, do nieba wzięło mnie.... Straszne czasy, takie cuda wymyślają, że zwariować można, a ślina nie wie co ze sobą zrobić (na przykład oprócz ptasiego zawołała mnie nowa Milka z musem waniliowym... no jak się oprzeć czemuś takiemu???! ratunku...).
|
AuthorLola. Żona Suma. Do niedawna aktywna Korporatka, obecnie Matka Jakuba Pawła i Julii Katarzyny, Gospodyni Miejska, zdecydowanie nie-Perfekcyjna Pani Domu i Żona Prezesa Fluffo, Fabryka Miękkich Ścian. A w wolnej chwili po prostu Lola. Taaaa. Categories
All
|